Close sites icon close
Search form

Search for the country site.

Profil kraju

Country website

Iracka rodzina chwali bułgarskie przepisy dotyczące łączenia rodzin

Ludzkie historie

Iracka rodzina chwali bułgarskie przepisy dotyczące łączenia rodzin

13-06-2013 BUDAPESZT, 13 czerwca (UNHCR) – Dla Mohameda Husseina Alego, który trzy lata temu musiał uciekać z Iraku, Bułgaria stała się bezpiecznym schronieniem. Rok po swoim przyjeździe powitał w Sofii żonę i dwójkę dzieci. Teraz może zacząć z nimi wszystko od nowa. W 2010 roku, gdy z powodu współpracy z organizacjami…
4 grudnia 2013

13-06-2013

BUDAPESZT, 13 czerwca (UNHCR) – Dla Mohameda Husseina Alego, który trzy lata temu musiał uciekać z Iraku, Bułgaria stała się bezpiecznym schronieniem.

Rok po swoim przyjeździe powitał w Sofii żonę i dwójkę dzieci. Teraz może zacząć z nimi wszystko od nowa.

W 2010 roku, gdy z powodu współpracy z organizacjami międzynarodowymi stał się celem fundamentalistów w rejonie Faludży, Ali zrozumiał, że nie może czuć się bezpieczny w swoim domu.

Ali, były nauczyciel historii, zaczął więc poszukiwać w Internecie kraju, który byłby w stanie przyjąć go razem z rodziną. Na forach dowiedział się, że w porónaniu z innymi krajami w Europy Bułgaria ma zarówno przychylne uchodźcom przepisy, jak i podejście do procedur łączenia rodzin.

Jego ustalenia pokrywają się z ustaleniami raportu UNHCR „Access to Family Reunification”, który chwali władze w Sofii zarówno za to, że zezwalają uchodźcom i osobom objętym ochroną uzupełniającą na składanie wniosków o łączenie rodzin bezpośrednio w Bułgarii, jak i za przychylność, z jaką podchodzą do ich realizacji.

- Pomyślałem, że najlepiej uciekać do Bułgarii, bo gdybym uciekł gdzie indziej, mógłbym już nie zobaczyć dzieci. – mówi Ali, który siedzi otoczony rodziną w trzypokojowym mieszkaniu z widokiem na Sofię. Żona i dzieci dostali ochronę międzynarodową zaraz po przyjeździe do Bułgarii w listopadzie 2012 roku.

Ali opuszczał swój iracki dom w ciężkim sercem, ale i z nadzieją na to, że wkrótce zobaczy się z żoną i dziećmi – które wtedy miały trzy i cztery lata.

Najpierw dotarł do Turcji, skąd został w październiku 2010 roku przemycony na przejście graniczne Edirne z Bułgarią. Tam zgłosił się do bułgarskich strażników.

W czerwcu 2011 roku dostał ochronę międzynarodową i w lipcu złożył do Państwowej Agencji ds. Uchodźców wniosek o zgodę na sprowadzenie rodziny.

Miesiąc później dostał pozytywną odpowiedź.

Jednak gdy już wydawało się, że rodzina wkrótce znów będzie razem, kolejna wojna skomplikowała losy Alego i bliskich.

Proces wydawania wiz przez Ambasadę Bułgarii w Damaszku został przerwany z powodu nasilających się starć w Syrii. Minęło kolejnych kilka miesięcy zanim sprawa została przekazana do konsulatu w Stambułe.

Dzięki wsparciu finansowemu od krewnych, Alemu i żonie udało się spotkać kilka razy w Stambule podczas tych ciężkich miesięcy rozłąki.

Ali przyznaje, że było mu ciężko żyć tak daleko od najbliższych przez tak długi czas.

- Spędzałem czas głównie na czekaniu. Od tego ciągłego myślenia o nich nie mogłem spać – wspomina Ali.

Mimo opóźnienia, spowodowanego zresztą przez czynniki niezależne od woli zaangażowanych, Ali jest wdzięczny wszystkim, którzy pomogli mu w sprowadzeniu jego rodziny: kadrze ośrodka dla uchodźców, urzędnikom Agencji, pracownikom konsulatu w Stambule...

- Komunikacja z urzędnikami była znakomita, bardzo mi wszyscy pomogli – mówi Ali. - Mogę im tylko bardzo dziękować.

Według UNHCR poprawa jakości procedur w Bułgarii jest skutkiem tego, że urzędnicy zgodzili się na załatwianie części formalności drogą mailową. Dzięki temu udało się nie tylko wyeliminować konieczność posługiwania się wszędzie oryginałami dokumentów, ale i zmniejszyć koszty zwykle ponoszone przez wnioskodawców.

- Wydałem prawie 7 tysięcy dolarów na to, by sprowadzić tu rodzinę – mówi Ali. – Pieniądze się jednak nie liczą, bo spełniłem swoje marzenie.

Siedem miesięcy temu Alemu urodziło się w Bułgarii trzecie dziecko – dziewczynka. Pozostała dwójka dzieci jest w szkole.

- Jestem bardzo szczęśliwy, że mam kolejne dziecko. Dzieci są dla mnie wszystkim – cieszy się Ali.

By Andreea Anca/UNHCR